piątek, 5 grudnia 2014

No tak! Przecież dziś jazda! Na...

No właśnie jak myślicie, na kim? Może na nim?
                                                Brawo zgadłeś! Tylko bez czapeczki. :*
Już wiecie na kim, to teraz co? Ok, ok mówię...

Przyszłam wcześniej, przywitałam się z panią Angie, poszłam po sprzęt Benny'ego no i osiodłałam. No przecież! Zapomniałam powiedzieć, że na koniach był ze mną kolega, Jaś.On jeździe w Hippice jak coś. ;) Wracając do tematu, Założyłam Bentley'kowi ogłowie, a z wędzidłem nie było tak źle... ;D Za 3 razem poszło. ;) Jasiu, gapił się na Hansa i moją siostrę w tym czasie. xD Zdjęłam derkę, wyczyściłam, i wyprowadziłam konika. Potem siodło, no i na halę. :) Jazda odbyła się na Hali Białej (dużej). Trochę stępa, wstawanie, koła... Kłus. :) Benny ruszył żwawo (jak to on ;p). Było dużo drążków na tej lekcji. No i super następna rzecz do poćwiczenia. ;) Koła, jak zawszę, Jaś posprzątał łajno... xD No i tak to było. Nadszedł czas na galooop. :D Ucieszyłam się bardzo, ale to oznacza maksymalne skupienie. To, iż na ostatniej jeździe miałam problem z strzemionami, oznaczało, że musiałam się na prawdę postarać. W narożniku zagalopowanie. Lewa łydka widocznie do przodu, a prawa taki symboliczny tył. Udało się. Galop był bardzo dobry. :) Wtedy zabrakło mi miejsca, więc zwolniłam. Za drugim razem ze złej nogi. :/ Nastęnie tak samo. Co się ze mną dzieje? Jeżdżę FATALNIE. Moja instruktorka też to dostrzegła . -,- Wzięła mnie na lonże, a nawet na nie nie potrafiłam dojechać do ściany. Jestem beznadziejna. To myślę. Jak mi w końcu coś zaczęło wychodzić, pani Angie puściła mnie i powiedziała, żebym galopowała na ścianie. OK nareszcie wyszło. Ja i biedny, ponieważ musi mnie znosić, Bentley galopowaliśmy na ścianie, gdy pani i Jaś ustawiali krzyżak. Moja siostra w tym czasie stępowała po środku. Potem najazd na przeszkodę i skok. Jakoś źle nie było. Nawet po tym załamaniu dość przyjemnie. Jeszcze parę skoczków, co mnie ucieszyło, a wtedy kłus i drągi. Było ich dwa, więc ciężko było nie pozwolić Benkowi przeskoczyć. No i nie wyszło. :(  Ehh bywają jazdy gorsze... Nie będę się już tak zamartwiać. Było, jak było nikt ani nic tego nie zmieni. Koniec jazdy, wyprowadziłam Bentley'a z hali i wróciliśmy do stajni. Potem mu zdjęłam siodło i wprowadziłam do boksu. Zdjęłam jeszcze uzdę i założyłam dereczkę. Jakieś 2 minuty głaskałam kochanego Benka, ale wtedy musiałam już wracać. :( Jeszcze zawołałam kucyka, a on podszedł do żłobu, ze skulonymi uszami. Gdy zaryzykowałam, czy mi na tyle ufa, czyli pogłaskałam przez kratę, czego Benny nienawidzi, a zamiast ugryzienia mnie, podniósł uszka i trącił pyskiem. :D ^^ :D Jej, Bentley wie, że nic mu nie zrobię, a nawet przeciwnie! To co dobre, szybko mnie kończy... Mój tata kazał mi wracać do samochodu bo ,,jest zimno''. Oj tam i tak się dobrze ułożyło. :) I w taki sposób spędziłam mój dzień. ;)



Macie już list do Mikołaja? Ja tak, dużo Schleich'ów itp... ;p Mam nadzieję, że miło spędziliście Mikołajki. ;)

                                                             (postaram się jutro o Zebrach xD)
                                                                             Julia (Roz.) :*


1 komentarz:

  1. Ale błędów. ;p trochę to dziwne, przecież nie popełniam aż takich... ;)

    OdpowiedzUsuń