wtorek, 24 lutego 2015

Obóz Trotter - umre jak nie pojadę!

Hej!
Tu Julia ;) Wczoraj Zosia wysłała mi SMS'a o treści ,,http://trotter.stronazen.pl/rezerwacje_show może na to pojadę z kuzynką''. Zatkało mnie kompletnie. Co to może być? Jakiś obóz? No cóż, okazało się, że to obóz jeździecki, tak jeździecki! Poczytałam sobie treść tej strony, no i co ja zobaczyłam...


A do tego jeszcze... RAJD!

ATRAKCJA!

Dla każdego turnusu letniego organizujemy dwudniowy rajd konny!

PLAN RAJDU:
  • 15:30 przygotowanie koni do jazdy
  • 16:00 wyjazd (jedzie 15 koni + dwie bryczki ); na rajd jedzie 30 osób
  • 19:00 przybycie na miejsce biwakowe. Rozebranie, wyczyszczenie i napojenie koni. Konie dostają owies, obozowicze wypuszczają je na ogrodzony wybieg.
  • 20:00 kolacja przy ognisku (kiełbaski + bigos), gorąca herbata.
  • Ciszy nocnej brak! Idziemy spać, gdy poczujemy się zmęczeni dniem w siodle i wieczorną biesiadą przy ognisku. Nocleg w dużym namiocie.
  • 07:00 pobudka
  • 07:30 napojenie koni
  • 08:00 śniadanie
  • 09:00 przygotowanie koni do jazdy
  • 09:30 wyjazd
  • 12:30 przybycie do stajni
Jeju, ale super! UMRE jak nie pojadę!!!
Z tego co wyczytałam, dostaję się ,,swojego'' konia, na którym jeździsz, opiekujesz się, a oprócz tego oczywiście pomagasz przy innych wierzchowcach. ;) Podobno można sobie samemu wybrać, więc jeśli w ogóle pojadę, to będę musiała się zdecydować między Tarą, Tajgą, a Czubajką. :)



Tara

haflinger ur. 2007 matka Tessa van de Strenkhaar, ojciec Hans. Tara przybyła do naszej stajni razem z Rozą . Łatwo odróżnić obie kobyłki, ponieważ Tarę wyróżnia piękna karbowana grzywa. W naszej stajni Tara rozpoczęła naukę chodzenia pod siodłem. Swoja inteligencją i wrażliwością podbiła nasze serca. Jest przyjacielska i ufna, chętnie się uczy. Pan Kuba ułożył ją do bryczki w 2011r. i od tej pory Tara pracuje w zaprzęgu w parze ze starszą i doświadczoną koleżanką. Podobnie jak Roza, Tara wyźrebiła się w maju 2010r. Mamy więc klaczkę – Tajgę. Tara z racji swojej urody przyciąga wzrok obozowiczów i często jest wybierana na ulubienicę. Czasami to uwielbienie kończy się bardzo nagle, gdy wesoła Tara postanowi wykąpać się w morzu wraz ze swoim jeźdźcem. Gdy taki nieszczęśnik podnosi się z wody cały mokry, a grupa kwituje popis Tary śmiechem, uwielbienie jeźdźca dla Tary ulatuje jak kamfora i przy następnej jeździe Tara nie jest oblegana. Są jednak tacy, co na każdy wyjazd na plażę wybierają Tarę, bo z nią jest największa frajda!
 http://www.trotter.pl/konienew/tara.jpgPiękna duża Tara!

Czubajka

sp. ur. 1998r matka Czara ojciec Esauł oo. Czubajka urodziła się i wychowała w naszej stajni. Po ojcu odziedziczyła urodę i lekkość, charakter ma zdecydowanie po matce. Legenda głosi, że Mahomet dotyka kciukiem wybrane konie z linii Kuhailana i przeznacza im tym samym niezwykły los. Nasza siwa Czubajka ma na zadzie ciemną plamę wielkości monety – dotyk kciuka Mahometa. To niezwykła odmiana u konia siwej maści w hreczce. Nasza kochana „straciatella” jest dla nas bardzo cenna i została w naszej stajni mimo kilku ofert kupna składanych przez zainteresowane nią osoby. Nie chodzi tylko o nasze przywiązanie do niej czy sentyment. Wiemy po prostu, że dla nadwrażliwej i delikatnej Czubajki opuszczenie stajni, w której się urodziła i wychowała byłoby ogromnym stresem, z którym mogłaby sobie nawet nie poradzić. Przypuszczamy, że odbiłoby się to na jej charakterze i potencjalny kupiec odwiózłby nam kopiącą i gryzącą klaczkę, błagając byśmy przyjęli tę diablice powrotem. U nas Czubajka jest nerwowa i płochliwa, zdecydowanie woli nosić na grzbiecie przedstawicielki płci pięknej, mężczyznom nie ufa. Jest sprytna i zdecydowana, a kiedy poczuje wiatr w uszach niełatwo ją zatrzymać. Chętnie pracuje na padoku i lonży, zaprzyjaźnia się i przywiązuje do jeźdźców. A oni do niej, o czym świadczy szerokie grono wielbicielek naszej wybranki Mahometa.
http://www.trotter.pl/konie/czubajka.jpg
Piękna duża Czubajka!


Raptus i Tajga

haflinger, ur. 2010, matki: Roza / Tara ojciec: Hans. Dwulatki, które nie rozpoczęły jeszcze nauki chodzenia pod siodłem. Czekamy z niecierpliwością co wyrośnie z naszych beniaminków, bo są to pierwsze haflingery urodzone w naszej stajni. Matki są różne jak ogień i lód – Roza to siła spokoju i łagodności typowej dla hipoterapeutki, która zawsze stara się by jeźdźcowi było jak najlepiej. Tara to wariatka i łobuziak, kombinujący jak się urządzić by to jej było najlepiej. Z obu matek jesteśmy bardzo zadowoleni i czekamy z niecierpliwością na podrastające haflingerki. Raptusek jest spokojny i grzeczny, chętnie zaczepia Tajgę, która uwielbia towarzystwo swojego złotego półbrata. Tajga z kolei zapowiada się na psotnicę i wesołka. W 2013 roku przekonamy się, co też wyrosło z naszych „złotych koni o złotych sercach”.
 http://www.trotter.pl/konienew/raptus-tajga.jpg
Piękny Raptus i piękna Tajga!

Przechodząc do grup zaawansowania, myślę, że dałabym radę w zaawansowanych. Z resztą, sami przeczytajcie i oceńcie!
GRUPA ZAAWANSOWANA
Do tej grupy zaliczamy wszystkich, którzy swobodnie galopują, potrafią utrzymać równowagę na końskim grzbiecie w galopie na woltach czy przy niewysokich skokach. Dla tej grupy przewidujemy zajęcia z elementami ujeżdżenia, doskonalenie dosiadu i profesjonalnego korzystania z pomocy jeździeckich. Należysz to tej grupy, jeśli galop nie sprawia Ci żadnych trudności i chcesz rozwijać swoje jeździeckie umiejętności na wyższym poziomie.

Może na koniec opinie uczestników obozu? Z tego co przeczytałam, naprawdę, warto pojechać. :)

Opinie uczestników obozów jeździeckich 2010-2011 Poniższe opinie pochodzą z ankiet wypełnianych anonimowo przez uczestników obozów jeździeckich w ostatnim dniu pobytu.
  • Najlepsze wychowawczynie na świecie i najzabawniejszy instruktor (wariat!)
  • Pierwszy raz trafiłam na obozie na fajnych i zabawnych wychowawców i instruktorów!
  • Na szczególną pochwałę zasługuje to, że wychowawcy liczą się z naszym zdaniem.
  • Fantastyczne tereny, najlepsi instruktorzy! Extra wychowawcy, których nigdy nie zapomnę!!!
  • Podoba mi się, że jest duuuużo jazd w terenie.
  • Konie są piękne, dobrze ujeżdżone. Ludzie są mili, zabawni i bardzo serdeczni. Mimo pobliskiego cmentarza, okolica jest przepiękna. /Pamiętacie straszenie cmentarzem podczas nocnych podchodów? Nie ma obaw, teren jest nazywany cmentarzem, bo kiedyś poniemiecki cmentarz tam był. Dziś pasą się tam nasze konie, a nagrobki i inne atrybuty cmentarne zostały usunięte na początku lat 90-tych/
  • Zaangażowanie instruktorów i wychowawców jest ogromne. Trochę przesadzają z tym bezpieczeństwem i opieką.
  • Trzeba by zrobić jakiś plac zabaw albo tor przeszkód na padoku.
  • Instruktor powinien się mniej wygłupiać. Nie wiadomo kiedy żartuje, a kiedy jest serio.
  • Wszystko jest super!
  • Najlepsza kadra! Wszyscy są na luzie i często żartują.
  • Więcej plażowania! I śniadanie na późniejszą godzinę.
  • Najukochańsze konie na świecie!
  • Piękne pokoje, dobre jedzenie. Tylko można by urozmaicić kolacje.
  • Hala!!! Dlaczego nie ma krytej ujeżdżalni?!? Trzeba wybudować, koniecznie!
  • Najfajniejsze jest to, że możemy bardzo dużo czasu spędzać z końmi i opiekować się nimi.
  • Najlepsze? Śpiewający instruktor!
  • Pastwisko powinno być ogrodzone i mniejsze. Ile można biegać po tych hektarach, żeby złapać konia na jazdę?
  • Więcej jazd na padoku!
  • Długo będę wspominać wyjazdy nad morze… Plaża i morze oglądane z konia są zupełnie inne niż normalnie.
  • Wyjazdów na plażę na koniach powinno być więcej. Po co się kręcić na padoku. To wakacje, ja nie chcę się uczyć tylko cieszyć latem!
  • Wielki plus za galop po plaży. Było przemega!
  • Dobrze, że często wychodzimy na miasto, na promenadę. Szkoda, że nie jest bliżej…
  • Sprzęt dla koni w b. dobrym stanie, ale toczki trzeba by wymienić.
  • Dobre jedzenie! Najlepsze zapiekanki na kolację!
  • Trzeba zrobić stały plan dnia i się go trzymać. Nigdy nie wiadomo czy mamy po południu bryczkę czy wyjście na miasto.
  • Świetlica jest fajna!
  • Przydałoby się boisko do gry np. w siatkówkę.
  • Instruktorzy są mili, konie spokojne, ale i tak najbardziej kocham Bączka, Bambuska i Tosię! No i stukniętą Kamorrę!
  • Na pewno trzeba pochwalić troskę o nas – szybkie działanie, gdy tylko coś się dzieje.
  • Pan Wojtek za głośno mówi. Właściwie to krzyczy…  Nawet konie głuchną.
  • Wychowawczynie nie mogą nas przekrzyczeć. Przydałby się mikrofon. Panu Wojtkowi i panu Kubie nie potrzeba. Potrafią gwizdać.
  • Mogłoby być trochę taniej… Nie wiem, czy będę mogła przyjechać w przyszłym roku.
  • Co należałoby poprawić? Pogodę!
Zaznaczone opinie są według mnie wielkim atutem tego ośrodka. Może to one przekonają moich rodziców do wypisania mojego zgłoszenia? ;)

Znalazłam jeszcze blog, o którym już kiedyś wspominałam. Czubajka. :) Ta nazwa raczej od ślicznej Czubajki, ponieważ blog ten prowadzi pani Ania z Trottera. ;)

Cudna Roza i ja żegnamy! :*

poniedziałek, 23 lutego 2015

Pamiętniki z ferii :3 Część 2

 Cześć!
Pisze do Ciebie Julia. :) W niniejszym tekście chciałabym dopisać parę dni z moich ferii. ;) Pierwszą część tego pamiętnika powinnaś znaleźć w archiwum bloga, więc radze przeczytać numer 1, a potem 2 i jak będzie to 3. ;) Tutaj macie jeszcze krótkie opisiki mych koleżanek z zimowiska. :) (tak, to te same co w części 1)


 Ala - 11 lat (tak jak ja), ma super długie blond włosy (tak jak ja), śmiga na nartach, (tak jak ja) i znamy się z zimowiska w Bukowinie Tatrzańskiej, które odbywało się w zeszłym roku. :) Dzieli ze mną i Oliwią pokój numer 5.

Paulina - bardzo miła, nigdy nie traci poczucia humoru. :D Gdy ją zobaczyłam po raz pierwszy, wiedziałam, że się polubimy. :) Ma młodsze o 3 lata rodzeństwo, Maję. Mieszka z Kasią i siostrą w pokoju numer 6, tuż obok mnie. :)

Kasia - byłam z nią i Alą na zimowisku z Politechniki Gdańskiej w ubiegłym roku. Przyznam, było parę kłótni... Ala wyjątkowo nie lubi Kasi, bo, bo tak po prostu. :P Ja nie współdzielę tej nienawiści, ale przyjaciółkami od serca nie jesteśmy.

Oliwia - wyjątkowo lubi wszystkich łaskotać. -,- W pokoju często gra na swoim tablecie, lub na moim telefonie. Co ja mówię, to Ala i Paula ciągle kradną mi komórkę! ;D

Maja - ma 7 lat, w czasie zimowiska zachorowała na gardło, czy płuca, i cały czas kaszle. :/ Mimo to, z chęcią chodzi na narty i ponosi ją śmiech, jeśli tak można to nazwać. ;)

Zacznę od dnia 5, dalszej części obozu. :)

5 luty
Dzień 5
Szczerze, mam DUŻO dni opóźnienia, i nie do końca pamiętam dzień 5. :P Jednak wiem, że tego dnia, podczas spaceru, rozpoczęła się WIELKA bitwa na śnieżki... Jak ja tego nie lubię... Zabawą może być jazda konna, czy ciekawa gra, ale nie oberwanie śniegiem! Wszyscy na wszystkich, normalnie, myślałam że zwarjuję! Po paru minutach, dostałam od Kasi lodem w ramię, wtedy już nie wytrzymałam, i zaczęłam w wszystkich rzucać śnieżkami. Zostałam z Alą nawet wrzucona w zaspę śnieżną przez pana Zbyszka. ;) Ok, przyznaję, nie jest to takie złe... Jednak po co mam się moczyć i potem chorować?... ;P

6 luty
Dzień 6
Dziś byliśmy w Aqua Parku. Nie przepadam za takimi rzeczami, mnóstwo zjeżdżalni, chlapania, krzyków... Na szczęście, trwało to tylko godzinę. ;P Właściwie, nie było aż tak źle, zjechałam z paru najmniejszych zjeżdżalni, poszłam na rwącą rzekę... ;) Gdy wróciliśmy, zjedliśmy obiad, odpoczęliśmy, i ubraliśmy się na narty. :D Jej, mamy jeździć na oświetlonym stoku! Szczerze mówiąc, było genialnie. :) Sami zobaczcie. ;)


Hehe, Paulina! :P


7 luty
Dzień 7
Tej nocy śniło mi się, że byłam na Hipodromie z Zosią. Miałam jazdę, a po niej zobaczyłyśmy pięknego, nowego kuca w stajni. Był jasnej odcieni maści siwej jabłkowitej. Zapytałam się pani Angeliny, czy mogłybyśmy pójść z nim na trawę, na co moja instruktorka odparła, iż będę za niego odpowiedzialna. Po chwili doszłam do Zosi, która stała z koniem w ręku, ale to nie był piękny wałach! Zosia trzymała siwego kuca. Ja zaczęłam się panicznie rozglądać za jabłkowitą pięknością, którą ujrzałam na parkurze niedaleko stajni. Bez chwili namysłu, wskoczyłam na kuca obok Zosi, nawet się nie obejrzałam, a już galopowałam na oklep. :) Jechałam za pędzącym do wody koniem, wołając Zosię o pomoc. Ta, oczywiście, nie złapała go, konik chlusnął do wody. :P Potem okazało się, że Zosia po prostu źle okiełznała kuca, dlatego tak uciekał. :P
Heh, myślę, że śniło mi się to, ponieważ dziś nie jechaliśmy na narty, a zamiast tego na kulig. :) Odbył się on wieczorem, ale przed tym była wycieczka na punkt widokowy. :/ Oczywiście, szło się w strasznym mrozie pod górę i walczyło z śniegiem. Ala nawet zaczęła się czołgać! W końcu dotarliśmy na punkt widokowy. Szału nie było, raczej leżenie w śniegu. :P
Zmęczeni dotarliśmy do ośrodka, zjedliśmy obiad, i wyczekiwaliśmy 17:00. Nareszcie, wyszliśmy na dwór, na zbiórkę przed kuligiem. :) Mam tylko nadzieję, że nie będzie tak jak rok temu...
Dla mnie, jazda saniami, które ciągnęłi Patron i Igor, było super! Same pieczenie kiełbas było słabe. :/ Mieliśmy jedno małe ognisko na 40 osób, dym szczypał oczy niemiłosiernie, a temperatura powietrza wynosiła, nie wiem -15 °C? -,- Chociaż mogłam się zobaczyć z zwierzęćmi, które kocham. :)





Nieudane zdjęcia z kuligu...


8 luty
Dzień 8
Ale dziś wiało! Na stoku załapaliśmy się na śnieżyce! Byliśmy na nartach, wszystko było super, jednak podczas ostatnich paru zjazdach, na wyciągu, zaczęło strasznie wiać, tańczyły drzewa, tańczyły krzesła... Zjechaliśmy na dół, było naprawdę super! Czułam śnieżynki, które uderzały mnie w twarz. :P Trochę się ochłodziło, jednak nie pojechałam do ośrodka jak większość, tylko zostałam z kilkoma osobami i zjeżdżaliśmy z naszym nowym instruktorem, panem Jackiem. ;)
Potem jeszcze mieliśmy przygotować skecz, a ostatecznie skończyło się na kawale o Jasiu. :D


Chyba nie muszę mówić kto to być? Podpowiedź: Patrzcie na żółty kask. :D

9 luty
Dzień 9
Narty nam się już powoli nudzą. :/ Od tej pory, nie licząc przerw, jeździmy już 21 godzin! ;o Z przerwami może 18, ale kiedyś trzeba iść do karczmy. ;) Poza wyprawą na stok, graliśmy dziś w Milionerów. Ja oczywiście chciałam patrzeć, ale Kasia bezczelnie powiedziała, że ja mam iść, wtedy wygramy... ;-; Ok nie było źle, na razie wygraliśmy wraz z drużyną pana Zbyszka, starszymi chłopakami. Może dobrze się zapowiada?
Na dogrywce grało 5, a nie 3 drużyny, aby wszyscy mogli się zabawić. Siedzieliśmy do 21:30, ale z skutkiem. Wygraliśmy. :)




10 luty
Dzień Uszkodzonych Nadgarstków...
No cóż, dwa złamane, jeden wybity... Na samą myśl o Tłustym Czwartku, który odbędzie się za dwa dni, czuję dreszcze... Otóż w trzeciej klasie, w Tłusty Czwartek, mieliśmy Krwawy Czwartek... Heh, złamana ręka i trzy skaleczone palce. :P To nie nasza wina, że pani nam dała nożyczki. :D Ale złamana nie od nożyczek tylko od w-f. ;) Wracając do uszkodzonych nadgarstków, Jola wywaliła się na desce i ma teraz dwa gipsy, a Ali jakiś debil podstawił haka, ,,bo ona rzucała w niego śnieżkami''. ;-; Strasznie to ją bolało, ale po paru godzinach przeszło. :) A więc ustalmy, że to było wybicie. ;) Jeszcze wieczorem byliśmy na spacerze, na planie dnia było napisane ,,Wycieczka po Poroninie WSZYSCY IDĄ''. No cóż doszliśmy na jakiś stok w Zakopanym. :P Buty mi przemokły, że hej. :P W jednym słowie: katastrofa!
Znalezione obrazy dla zapytania niezapomniany widok gór zimą

To chyba wszystko na dziś, dzięki za przeczytanie tego nudnego czegoś, mam nadzieję, że spotkamy się w następnym poście i papa. :3
by
♥ Rozbrykany Kucyk

poniedziałek, 16 lutego 2015

Pamiętniki z ferii :3 Część 1

Hej!
Tu Rozbrykany Kucyk. ^^ Jakie wrażenia po feriach? Skończone już? Jak widzicie, opiszę wam moje zimowe wakacje. ;) Popiszę o zimowisku, koleżankach, innych takich ciekawostkach... C: Wiem, ferie skończyły się tydzień temu, ja mam jeszcze dwie jazdy do opisania, dwa następne pamiętniki... Miałam w planach napisać coś w poniedziałek, ale komputer się nie słuchał. :/ Na szczęście już w porządku, więc możecie poczytać sobie ,,Pamiętniki z ferii''. ;) Przez tą przerwę oduczyłam się WSZYSTKIEGO. Na prawdę, nie kłamię. :P Jednak najgorsza była przerwa od Hipodromu...

Może tak na początek przedstawię wam super dziewczyny. ;)


 Od lewej: Kasia (już się wkurzyła jak dowiedziała się, że to jest na FB, co dopiero na blogu :P), ja, Ala, Paulina i Maja. :) Paulina trochę przypomina mi Lisę z Przygód w Siodle. ;) Jeśli któraś z was to zobaczy, nie bądźcie złe! Oczywiście, niech Kasia się denerwuje...
Znalezione obrazy dla zapytania the saddle club lisa and prancer
 (Lisa i Łatek :))
Ala - 11 lat (tak jak ja), ma super długie blond włosy (tak jak ja), śmiga na nartach, (tak jak ja) i znamy się z zimowiska w Bukowinie Tatrzańskiej, które odbywało się w zeszłym roku. :) Dzieli ze mną i Oliwią pokój numer 5.
Paulina - bardzo miła, nigdy nie traci poczucia humoru. :D Gdy ją zobaczyłam po raz pierwszy, wiedziałam, że się polubimy. :) Ma młodsze o 3 lata rodzeństwo, Maję. Mieszka z Kasią i siostrą w pokoju numer 6, tuż obok mnie. :)
Kasia - byłam z nią i Alą na zimowisku z Politechniki Gdańskiej w ubiegłym roku. Przyznam, było parę kłótni... Ala wyjątkowo nie lubi Kasi, bo, bo tak po prostu. :P Ja nie współdzielę tej nienawiści, ale przyjaciółkami od serca nie jesteśmy.
Oliwia - wyjątkowo lubi wszystkich łaskotać. -,- W pokoju często gra na swoim tablecie, lub na moim telefonie. Co ja mówię, to Ala i Paula ciągle kradną mi komórkę! ;D
Maja - ma 7 lat, w czasie zimowiska zachorowała na gardło, czy płuca, i cały czas kaszle. :/ Mimo to, z chęcią chodzi na narty i ponosi ją śmiech, jeśli tak można to nazwać. ;)
31 styczeń
Dzień 0
Wyjazd z Gdańska Głównego do Zakopanego. Jej, było strasznie! Jednak po 5 minutach wszystko się ułożyło. :) Tu macie trochę rozmazane zdjęcie z tego dnia. ;)
 


 Hehe, powiększona edycja zdjęcia przedtem. :D No co, było zrobione przed wyjazdem! ;)

1 luty
Dzień 1
Po 13 godzinach przyjechaliśmy do Zakopanego. :D Szczerze, spałam od 2:00 do 3:00 i od 5:00 do 6:00... Budząc się, czułam dziwne skręty żołądka i mini drgawki. :/ Potem, na szczęście,
autokar do Poronina, śniadanie, rozpakowywanie się... Następnie poszliśmy do kościoła, bo to przecież niedziela. ;) Msza trwała półtorej godziny! Ale jak góralska kapela świetnie grała!

Jadalnia. :) Na pierwszym planie nasz stolik. ;)
2 luty
Dzień 2
Od roku, pierwszy raz na nartach. ;) Było trochę stresu, ponieważ mieliśmy przejechać tor przeszkód, aby instruktorzy rozdzielili nas na grupy.
Kaski - początkujący
Kijki - średnio zaawansowani
Ośla łączka ;)
Narty - zaawansowani
 Dostałam się do Kijek, więc zjeżdżałam z Oślej Łączki, nie stromego, dość małego pagórka. Ala i inni starsi (Ala była jedyną osobą w moim wieku w Nartach) zdali do Nart, więc biedna musiała zjeżdżać z stromego stoku z wyciągiem krzesełkowym. Ja bym się strasznie bała! A wy? ;)
3 godziny później wróciliśmy na obiad. Na szczęście był trochę bardziej obfity niż śniadanie... ;D
3 luty
Dzień 3
W autokarze dowiedzieliśmy się, iż będziemy zjeżdżać z stromego stoku. Przecież dzień wcześniej zaczęliśmy jeździć! Paulina, co prawda zdała do Kijek, ale wczoraj, po raz pierwszy od 4 lat pojechała na narty. Przy pierwszym zjeździe prowadziła nasza instruktorka, co na szczęście nie zakończyło się tragedią, ponieważ ledwo co zaczęłam się przyzwyczajać do patyków na nogach. :P  Niestety, Paula nie dała rady. Przy ostatniej stromości wywracała się i jechała prosto, rozpędzając się i hamując. :/ Pani Paulina wysłała ją do pana Zbyszka, który świetnie uczy początkujących. Ja po godzinie straciłam pewność siebie, i poszłam z Oliwią do super pana instruktora. :) Robiliśmy sporo pomocnych ćwiczeń, i w ogóle było bardzo fajnie, więc postanowiłam na stałe zostać w Kaskach. ;)
Pod koniec dnia Ala bawiła się w wróżkę, wywróżyła mi, że nauczę się szybciej jeździć na nartach i że się przewrócę. ;D Ciekawe, czy się spełni?... ;)

Mało stroma część stoku.


Stacja Suche 2013-02-11 05
Z strony Ski Suche. :) Pięknie!
 4 luty

Dzień 4
No jasne, Ala to świetna wróżka. ;) Na zajęciach nauczyłam się jakoś szybszego jeżdżenia na nartach, a gdy mieliśmy zbiórkę to nie zdążyłam wyhamować, więc po raz pierwszy (na tym zimowisku) upadłam! Jej, aż mi się wierzyć nie chce!:D
Ahh, wracając do tematu dnia wczorajszego, robiąc wisiorki z sercem (wróżby... I tak potem ich nie dostarczyłyśmy xD), nagle do pokoju weszła Jola i jej koleżanki, dziewczyny dla których robiłam biżuterię, ja rozmawiałam przez telefon, a ze stresu i przestraszenia, nagłego wtargnięcia dziewczyn, spadłam z stołka, szybko się rozłączyłam i odruchowo wskoczyłam na stół. :P Ale mnie potem bolało wiecie co. ;D
Po przyjeździe do ośrodka bawiłam się z Alą, Pauliną i Oliwią w dom, w którym były niegrzeczne dzieci. Mama (Ala) kazała nam iść spać, a ja z pośpiechu, uderzyłam głową o drewnianą ramę łóżka.
- O, mam guza. - powiedziała trochę obolała osoba.
Heh, guz był malutki, wyglądał jak potrójne ugryzienie komara. :D Przemyłam to miejsce lodowatą wodą, w pewnym momencie zastanawiając się, czy już mi czaszka zamarzła. ;p Potem, musiałyśmy zrobić pompony z bibuły, bo chłopacy grali w piłkę śnieżną, nogę, tylko na śniegu. Dziewczyny, nie licząc Joli, kibicowały. Nie licząc tego, (tak, wiem, powtórzenie) że ktoś nas pogonił z boiska, było ok. Po powrocie sprawdziłam guza, a on praktycznie zniknął. Zawdzięczam to lodowatej wodzie. :D Został tylko mały siniak na pamiątkę. ;) (uwierzcie, mam go do dnia dzisiejszego ^^) Dzisiaj dużo się działo, a do tego jeszcze doliczam dyskotekę. Nie lubię ich. :c Jakoś tak, czuję się nieswojo. :/ Jednak tym razem było dosyć fajnie, bo prawie cały czas odbijałyśmy balon w kółku. ;)


Ciekawostka numer 1
Oczywiście, zimowisko nie było takie krótkie. ;D Dalsze części pojawią się na blogu już niedługo. :)
Ciekawostka numer 2
Na obozie było 36 dzieci, w wieku 7-17 lat. xD Dziewczyn 11, chłopaków 25... Nie tak źle. ;D
Ciekawostka numer 3
Mieszkam w pokoju numer 5, który jest 3 osobowy, tak jak większość mieszkanek. :)
Ciekawostka numer 4
Super zdjęcia pokoju poniżej. ;)
Moje po środku. :)


Obraz, przedstawiający chatkę Lajosa. Tylko fani Eleny zrozumieją! ;)

Tak, nauczyłyśmy się go obsługiwać 3 dni przed wyjazdem. :P


Moje czarne przemakalne buty. :)

Bez komentarza 



Do tej pory mam tą kartkę. ;)


Hehe ;P

Mam nadzieję, że taki pamiętnik wam się spodobał. :) Pracowałam nad nim sporo czasu i przyznaję, że mam parudniowe opóźnienie. ;D Biegnę opisywać przedwczoraj!
Papa!
Miłego dnia życzy
Rozbrykany Kucyk ;)

czwartek, 5 lutego 2015

Moja wtorkowa jazda na...

Hej! ;3
Jak we wczorajszym poście pisałam, miałam we wtorek zaległą jazdę na 9:00. Jak myślicie na kim jeździłam? Nie zgadniecie! To może...podpowiedź? -Bardzo za nim tęskniłam! Już wiecie kto? -No jasne! Czułek!!! :* Och...było super chociaż....dłuższy opis, okej?

W stajni byłam o 9:00! Jej^^ Nie spóźniłam się ;P Haha ;) Gdy weszłam zrobiło mi się niedobrze, brzuch mnie skręcał jakbym miała zaraz zwymiotować! Już gdy dojeżdżałam zrobiło mi się niedobrze ;/ Ja wiem, że to jest ze stresu, ale nie wiem dlaczego. Ja się nie stresowałam, to mój... organizm?...się zestresował? Nie wiem :'(To jest silniejsze ode mnie :(Powiedziałam to mojej mamie, a ona powiedziała to pani gdy przyszła, ale oczywiście nie powiedziała, że to ze stresu. (Był też mój tata, oprócz mojej mamy ;*) Normalnie (czyli wtedy, kiedy się dobrze czuje) skakałabym z radości, że mam Czułka! Ale nagle zrobiło mi się słabo! Bardzo słabo! Tak słabo jak przed zemdleniem! Aaaa! Niedawno zemdlałam po badaniu krwi... Przed tamtym wydarzeniu nigdy mi się to nie zdarzyło. Nigdy źle się nie czułam, ani przed, ani po badaniu... Nie wiem o co chodzi...Wtedy (w stajni) nawet już chciałam powiedzieć, że dziś nie chce jeździć! Ale gdy już wsiadałam moja pani powiedziała, że jak będę się źle czuć to od razu mam o tym powiedzieć. -Okej :)
Wsiadłam i moja instruktorka zapytała na jaką halę idziemy. Ja, zakochana w małej :), oczywiście odpowiedziałam, że na małą! Przyzwyczajona, że będzie dużo kucy, bo jak ja jeżdżę na 18 to jest tak z 4-5, a dziś, o tej porannej porze, było... 0 kucy! WoW! Bardzo się ucieszyłam! Jeszcze nigdy tak nie miałam! Jej^^ I nawet moje wszystkie dolegliwości odeszły! Teraz już było wiadomo, że to od stresu. Pani powiedziała, że byłam jakaś blada, ale minęło ;) Było mi już lepiej, a raczej idealnie! :) Postępowałam i przyszedł Artek który woził chłopca zachwyconego jego grzywą :), i P. Engie-Rozbrykanego instruktorka. Artek był na lonży, a więc to tak, jakby było pusto :)
Do kłusa-anglezowanego ;D I kłus w "stój". Potem do pół siadu :) I tak kilka razy. Pani ustawiła dla nas takie przeszkody:
(Tą przeszkodę, którą zaznaczyłam na czerwono to moja największa z przeszkód, ale jak tu się dziwić jak jeżdżę 4 miesiące)
Ale Czułek, mały łobuzek, nie chciał skakać! Sam się potykał, coś poprzewracał, aż w końcu się zdenerwował, stanął dęba i przeskoczył tak wysoko, że pani Angelina powiedziała: -Ale skok! Od razu po nim zagalopował, ale udało mi się go przywrócić do porządku. Potem trochę poćwiczyliśmy "dobrą nogę" co mi słabo szło ;/ Nie no, nie było tak źle....nie no, było ;)
Macie tu jak ja, Czułek i....P. Magda pędzimy :D
             


I jak się podoba? Mnie bardzo! Ale przecież nie mogło być, aż tak dobrze. Zmieniłam kierunek. W galopie Czułek zaczął jakoś się dziwnie cofać i pani do mnie podeszła mówiąc, że mnie dziś wykorzystuje, co pani Engie potwierdziła. No okej, dalej galopujemy....



Tego już mój tata nie nagrał, ale Chewbacca w galopie gwałtownie się zatrzymał i poleciałam na jego szyję! Och Czułi! Juli instruktorka dodała: - Zosia, ty się lepiej mocno trzymaj w tym siodle, bo Czułek ma dzisiaj zły dzień ;)

Chwile stępa...


Znów galop :),

Trochę kłusa

...

I macie resztę zdjęć!



                                                             Jajku, co to za duch... :)


No to pędzimy...

 ...szybko


                          Sprawdzamy czy jadę na "dobrą nogę"!


A co to za...duch? ;) Buuu




Galop w jedną stronę...

                                                 ...i w drugą

                                       Nie wyrabiamy na zakrętach ;)


          Nowe zdjęcie oznacza nową tapetę na telefonie ;)


Pomimo tego wszystkiego, a dużo się działo, było prze super, prze miło i w ogóle :)


PS. Nie wiem czy się wyrobię z napisaniem posta o jeździe z środy, bo jutro (piątek) wyjeżdżam do przyszłej soboty przez co będę miała możliwość tylko pisania na telefonie co jest trudne.


PS2. Julia jest już od paru dni w górach :) Dziś z nią rozmawiałam i mówi, że jest bardzo fajnie, ale od kilku dni męczy się z napisaniem posta, bo słabe Wi-Fi i jednak ciężko się pisze na takiej małej klawiaturce ;/ Ale już niebawem....post się pojawi ;)


PS3. Jeśli nie rozumiecie o co chodzi z wtorkową jazdą, dlaczego ją wstawiam dopiero w czwartek, czemu nie napisałam jazdy np.z środy i ogóle to tu macie taką... rozpiskę?... takie... wytłumaczenie!
*Wtorek-zaległa jazda na 9.
*Środa-jazda jak co tydzień na 18:00 jednak wyjątkowo miałam jazdę na 16:15-jeszcze tej jazdy nie opisałam.
*Piątek idę na jazdę na 9-to też jest lekcja którą odrabiam :)


PS4. Jest 23:42, ale jest jeszcze czwartek! Post został wstawiony w czwartek!



                                                                                                    PaPa
                                                                                               Zoik^^