Piątek był niesamowity! :) Oczywiście, jak zwykle niespodziewany. ;)
Zaczęło się od tego, że mój tata przyszedł do domu, mówiąc, że, albo jadę na konie sama, albo w ogóle. Szczerze, przeraziłam się i powiedziałam, że nie jadę. :( Było już za 25 minut 14:00, a więc i tak bym nie zdążyła. Jednak zaraz dowiedziałam się, iż mam ze sobą zabrać pieniądze na bilet, mój tata mnie zawiezie, a wrócę sama. W samochodzie strasznie się trzęsłam, bo tylko raz jechałam tramwajem bez nikogo znajomego, ale nie mogłam odpuścić wymarzonej jazdy na Benku. Wysiadłam przed Hipodromem, poszłam do stajni, przebrałam się i odłożyłam nagrodę z konkursu dla Marty, na szafkę. ;) Trochę się stresowałam, więc sprawdziłam, czy na pewno pojadę na Bentley'u.
ANGIE
14:00 ANTEK +
HANS (45)
BENTLEY TYLKO STĘP MAX 10 MINUT KŁUSA!
Trochę się zdziwiłam, że Bentley nie może dużo kłusować ani galopować.
Czekałam, aż w stajni pojawi się moja instruktorka. Potrwało to parę minut, a jak usłyszałam głos pani Angeliny... Cudowne uczucie, wiesz, że w czasie najbliższej godziny będziesz w towarzystwie zwierząt, które kochasz i jeszcze osobą, która nauczyła cię żyć inaczej - żyć z końmi.
Powitałam się, i powiedziałam, że moja siostra niestety dziś nie pojeździ, ponieważ jest chora. Pani Angie dostałam wczoraj SMS'a, ale widocznie nie zdążyła go przeczytać.
Wyprowadziłam Anakina, a moja instruktorka go przywiązała. Zaczęłam go czyścić, odpowiadając na pytanie: Czy chcę dziś pojeździć na oklep? No jasne! Antek jest podobno bardzo mięciutki, co się rzeczywiście zgadzało. ;) Pod koniec zabiegu, aż byłam z siebie dumna, bo konik prezentował się naprawdę cudnie! :) Chwilę później, pani Angelina próbowała założyć mu ogłowie, ale Anakin zawzięcie zaciskał zęby... Na szczęście, po paru próbach, hucułek udpuścił. ;)
Z pomocą mojej instruktorki wsiadłam na Antka i pojechaliśmy na małą halę. :) Bardzo lubię tam jeździć, ponieważ jazdy zazwyczaj odbywają się z tymi samymi osobami, wszyscy się znamy, i po prostu jeździmy w grupie. :) Na hali był Czułek, Artek i Zygzak, czyli ci co zawsze. ;) Postepowaliśmy chwilę, poćwiczyliśmy, a potem miał się zacząć kłus. :) Miał się zacząć, ale się nie zaczął, ponieważ Antek nie chciał zakłusować.
Pani Angie pomogła mi, dając dużo rad, a chwilę później szło coraz lepiej. :) Jeszcze jednym problemem było to, że konik co jakiś czas skręcał do środka, mimo tego, iż starałam się go pilnować, a potem trudno było wrócić na ślad. Jednak to działo się tylko na początku jazdy. c: Kłus Anakina na oklep jest taki wygodny! Ja siedzę, kieruję konikiem, chwalę, jeśli zrobi to co zachcę, ale nie podskakuję! ;D Kłusik był taki super... :) Jak przechodziliśmy z stępa do kłusa, to Antek nie wahał się. :) Niestety, kiedy znów robiliśmy takie przejścia, hucułek, zamiast do kłusa, zatrzymał się, podniósł głowę i jakoś dziwnie ,,wklęsił'' grzbiet. :/ Spokojnie dociskałam łydkę, chwilę poczekałam, a wtedy wszystko się jakoś ułożyło. ;)
Zapomniałabym napisać, pani Angelina wraz z panią Magdą, instruktorką Zosi, bawiły się ze sobą, biegając po hali i machając w swoje strony batami, tak ,,dla zabawy'', a wtedy Anakin się spłoszył i przeszedł do galopu! :P Hah, było fajnie. ;d Od razu mówię, nie spadłam. ;) Moja instruktorka, widząc to, zapytała się czy galopujemy za Czułkiem, a ja oczywiście się zgodziłam. :) Złapałam się grzywy konika, docisnęłam łydki, i czułam wiaterek w włosach, cały czas podtrzymując galop. :) Jejku, to było naprawdę, niesamowite doświadczenie. :) Jeszcze trochę pogalopowałam, ale potem niestety do stępa, parę minut ochłonięcia i do stajni. Zsiadłam z Anakina, przytrzymałam go, bo kuc szedł na następną jazdę i włożyłam do żłobu jabłko. ;) Potem się przebrałam, pożegnałam z panią Angeliną, no i poszłam na tramwaj. ;) Spokojnie, jakoś dojechałam, bo siedzę teraz przed komputerem i kończę opisywanie piątku. :P
Mam nadzieję, że dostarczyłam wystarczającej ilości informacji dotyczących jazdy, ale teraz już zmykam. ;*
Pa!
♥ Rozbrykany Kucyk ♥
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz