piątek, 14 listopada 2014

Jazda 14 listopada :D

Cześć!
Dzisiaj opiszę Wam moją jazdę. Zaczęło się od tego, że byłam w kinie Żak na warsztatach filmowych. Byliśmy na ,,Lodowym Smoku''. Film był ok, ale gdy dowiedziałam się, iż jest 13:00 przeraziłam się. Za godzinę miałam mieć jazdę! Czy zdążę?-myślałam sobie. Kiedy się dodzwoniłam do mamy okazało się, że film się skończył. :P Około 13:30 byliśmy pod szkołą, a potem pojechałam z moim tatą po siostrę i nareszcie dojechaliśmy na Hipodrom. :D Weszłam do stajni, a później do siodlarni by zobaczyć kogo będę miała na jeździe. Nie zdążyłam sprawdzić, gdyż usłyszałam głos mojej instruktorki, pani Angie. Ujrzałam ją w boksie Hansa, gdy go wyprowadzała. Ja i moja siostra wyczyściliśmy go, a następnie poszłam po Fercię (Ferrari), bo miałam na tej klaczy mieć jazdę. Odbyła się ona na dużej hali. Pojechali na nią Ferrari, Hans i Zyg-Zak. Najpierw stęp potem kłus... I wszedł następny duży koń. Przyznaję trochę wyszłam z wprawy po 2 tygodniach. Fercia była bardzo posłuszna i teraz źle się czuję, ponieważ zestresowałam ją tym, że robiłam dźwignię, czyli chcę skręcić w lewo, ale przekładam rękę z prawą wodzą przez szyję konia i Ferrari skręcała w lewo. :/ Na szczęście moja ukochana instruktorka nauczyła mnie jak mam to robić prawidłowo, więc dalej już szło dobrze. :) Najeżdżałam sobie na drągi, dopóki, dopóty pani Angie nie powiedziała, że w narożniku galop. Ucieszyłam się i skupiłam, aby zagalopować z dobrej nogi, ale mi się to niestety nie udało. Jak mówiłam już wcześniej, po dwóch tygodniach wyszłam trochę z wprawy. :/ Nie poddałam się i jechałam nadal najpierw kłus, a potem galop. Znowu klapa, ale już kolejnego razu, jak z półsiadu (nie wiem czy dobrze piszę :p) próbowałam, tak zaczęła pędzić, i słusznie, że przez sekundę myślałam, iż cwałuję. :D Sama już nie wiem. Po paru zagalopowaniach, zwolniłyśmy i odpoczęłyśmy. ( Ja i Ferrari.) Jeszcze ostatni raz w tym tygodniu galopowałam przez drążek i pani mi mówiła żebym na niego nie zwracała uwagi, a wtedy Fercia tak wysoko skoczyła. :D Następnie to samo, potem już ostatnie rozluźniające stępy. :/ No i wyszliśmy na dwór i do stajni. Odprowadziłam Ferkę, i z bólem się pożegnałam. :( Właśnie tak minął dzisiejszy konny dzień. :) Ja już idę i przepraszam, iż zdjęć nie ma. :(
Pa pa!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz