poniedziałek, 30 marca 2015

Kilka jazd w jednym poście... Przepraszam!

Hej!
Tu Julia. :) Dziś jestem tu po to, aby opisać wam parę jazd, których niestety, świat jeszcze nie zna, ale zaraz pozna, więc spokojnie. :) Bardzo przepraszam, że przez miesiąc nic nie dodawałam na bloga... :( Jakoś tak to odkładałam i odkładałam...  Wybaczcie.
Pierwsza odbyła się 30 stycznia, to miała być ostatnia jazda przed feriami, a z tego powodu, że wyjechałam, ominęły mnie 2 jazdy. :( No cóż, chyba mogę zacząć opisywać super jazdę na...?

W stajni chwilę przed czasem, spodziewam się Benka czy Czułka, a na tablicy: Tripi. Heh, trochę się wystraszyłam, ale w końcu miałam okazję na jazdę na cudownym haflingerze. :)
Pani Angelina zamiatała podwórze, więc wyczyściłam Tripiego, ale nie dałam rady osiodłać, bo ogłowie się strasznie splątało. :P Moja instruktorka pomogła, więc jeszcze wyjęłam mu słomę z ogona i na białą halę! ;)
Trochę postępowałam, rozluźniłam się, wszystko szło super :) Nadeszła pora na kłus. Tripiek bardzo ładnie chodził, łatwo mi się kierowało, tylko nie wyjeżdżał jednego narożnika. Czegoś się przestraszył, więc przejechałam stępem. Konik uspokoił się, więc znów trochę pokłusowałam. Szło nam naprawdę dobrze :)
Potem pani Angelina powiedziała, że zaraz pogalopujemy. Już miałam się zapytać, czy mogę pojechać na lonży, ale nie zdążyłam, bo pani Angie właśnie przypinała lonżę. :)

Pojechałam w jedną stronę, ćwicząc podtrzymywanie galopu. Było super :) Wygalopowałam się bardzo, potem jeszcze przyszła siostra mojej instruktorki, więc miałam za zadanie pokazać, że jazda konna to najpiękniejsza rzecz na świecie. :) Nie sądzę, aby dzięki mnie zaczęła jeździć. :P Byłam niezbyt przekonująca. :D
Potem jeszcze stępowałam, dziękowałam Tripiemu za cudowną jazdę, i poszliśmy do stajni. :/ No cóż, to co dobre szybko się kończy. ;) Zrobiłam jeszcze parę zdjęć, aby mieć na co patrzeć podczas obozu. :)
(nie wstawię, bo telefon się popsuł :P)


Jazda po zimowisku na Windu!!!
Byłam bardzo zadowolona wchodząc tego dnia do stajni. :) Na tablicy było napisane Windu, a więc mam jazdę na nowym kucyku. ;) Poszłam na małą halę, gdzie pani Angelina miała jazdę, i zapytałam się, czy kogoś nie wyczyścić. Moja instruktorka powiedziała, abym poszła do nowego kucyka, który znajduje się w stajni dla dużych koni i go wyczyściła. A więc wzięłam szczotki i do roboty. :) Windu okazał się ślicznym kucem maści siwo jabłkowitej. :) Chwilę później przyszła pani Angie i wspólnie osiodłałyśmy konika. Zapytałam się, czy możemy pojechać w teren, bo była ładna pogoda. Moja instruktorka poparła ten pomysł, więc założyłam kurtkę i na konia! :D
Chwilę postępowałam, a potem miałam dokłusować na plac. Docisnęłam łydki, a wtedy Windu wystrzelił jak rakieta! Słyszałam tylko dźwięk śmiechu pani Angie dobiegający z tyłu i moje ,,brrrr Windu!'', bo nie mogłam zwolnić! Hah, to było coś! :P Na szczęście udało się, zawróciłam, i na plac. ;) Musiałam trochę poćwiczyć ten kłus... ;) Pani Angelina wszystko mi wytłumaczyła, więc potem już było dobrze :) Pojechałam jeszcze na stęp w teren, ale zaczęło wiać. Z tego powodu wróciliśmy do stajni, znaczy się na małą halę. ;) Bastarcik trochę ciągnął za wędzidło, a wodze były wyjątkowo krótkie, więc trochę trudno mi się jeździło. :/ Chwilę potem postępowałam, dałam długą wodzę i było ok. :) Później do stajni i wyczekiwanie następnej jazdy na...

BENIU!
Bardzo się z tego powodu ucieszyłam, choć miałam pojechać na Antku, ale był zajęty. Bentley był otarty, więc na nim można było jeździć na oklep, jednak tak za nim tęskniłam, że pojechałam w teren na oklep. :) Było naprawdę fajnie, jednak Benek nie jest najlepszym koniem jeśli chodzi o jazdę na oklep... ;D Trochę pokłusowałam, trochę mnie wybijało, więc trochę zwolniłam. ;) (tak, powtórzenia specjalnie :P) Poszliśmy na górki, pogadałam z moją super instruktorką, i poszliśmy na plac trochę pokłusować. Mogłam jechać jak chce, gdzie chce, tylko bez galopu, bo tata mi nie pozwolił, z powodu mojego przemęczenia, ale już jest ok. ;) Ledwo się trzymałam w kłusie, było wiele chwil, gdy już się ześlizgiwałam, ale o dziwo nie spadłam. :P Widać było, jak Bentleya korciło, by sobie trochę poskakać (ładny krzyżaczek stał na środku placu ;)), ale wtedy na pewno bym zleciała :D Później, niestety super jazda, z której nie mam zdjęć, się skończyła, a ja chwilę jeszcze posiedziałam w stajni, i poszłam do domu :/

Ehh nie chce mi się opisywać KAŻDEJ jazdy, jeździłam w ostatnim czasie na Hansie, Windzie, Bentleyu, Czułku... Na Hansie miałam zastępstwo z panią Alą, konik szalał i skakał przez pachołek :P Z Winda spadłam, galopuje, a tu nagle Windek w narożniku piruet a ja na ziemię. :D Hahaha, to było coś. :D Na Beniu ćwiczyłam na odznakę, zestresowałam się więc pani Angelina musiała mnie uczyć jak się zatrzymuję konia xD  No i oczywiście skakałam, było naprawdę fajnie, ja sobie kłusuję, zaraz jadę na przeszkodę, a moja instruktorka podwyższa do 65-70 cm. :O Przeraziłam się, nie miałam oparcia na strzemionach, poleciałam na szyję, ale nie spadłam :D Potem już było lepiej, a ostatni skok był jak zawsze, najlepszy. :)
Tydzień temu w środę jeździłam na Neolicie, koniku z Hippiki :D Byłam za siostrę mojego kolegi :) (TAK BORÓWKA O TOBIE MOWA) Było super, a do tego poznałam niesamowitą osobę... ;) Ale o tym w następnym poście :P
Papa!

A tu jeszcze macie GENIALNY filmik z Katarzyna Okrzesik Photography :) Piękny!




2 komentarze:

  1. Świetnie... Jazda konna idealnie poprawia nastrój - przyjemnie czytało się Twój post:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tal :) Bardzo dziękuję, Twój blog też jest super! ;)

      Usuń