Hej! :D
Zacznę od złej wiadomości, czyli od (kolejnej) wizyty w szpitalu.
We wtorek (około... na wiosnę) o 21:10 robiłam matematykę. Mruczek (mój kot) bardzo miałczał, więc wzięłam jego smaczki, ustawiłam przeszkodę pomiędzy framugami i zaczęła z nim skakać. Przeszkoda była z czterech dość dużych poduszek (brzmi groźnie, ale trzeba było je pomiędzy drzwiami porozstawiać, więc wyszło meega łagodnie :D). Od kiedy zaczęłam oglądać program ,,Przygarnij mnie,, zaczęłam "trenować" Mruka. Umie: świetnie skakać, siad i łapę z małą pomocą ;) Jak na około 2-3 tyg. to nie źle :) Wracają do tematu: On bez mnie nie skoczy, więc ja skakałam (oczywiście z przysmakiem w ręce), a on za mną. I tak kilka razy. Za tym którymś razem galopując-przeskakując walnęłam dużym lewym palcem w framugę. Pierwszy moment po prostu ,,ał'', ale po chwili, gdy usiadłam...... Tak mnie okropnie bolało...(A to był ten palec, który miałam dwa lata temu operowany... miałam coś w kości. Nie będę Wam opowiadać, bo i siebie i Was zanudzę.) Zrobiło mi się nie dobrze i słabo z bólu. W przychodni o 21:30 by mnie nie przyjeli, więc rozmyślałam czy pojechać do szpitala. Miałam spuchnięte od dużego palca tak do połowy stopy :( Nie mogłam nim ruszać, więc pojechałam z rodzicami do szpitalu. O 00:30 weszłam dopiero do gabinetu. Lekarz był przekonany, że miałam przecinane ścięgno przy dużym palcu. Wysłał mnie na zdjęcie i o 1:30 znów weszłam do jego gabinetu. Przed wejściem modliłam się żeby nie był złamany. Chyba pomogło, bo okazało się, że...(dokładnie, jak lekarz powiedział nie pamiętam, ale coś w tym stylu)... mam mocno zbitego palca, coś na paliczkowym i coś naderwane. Próbowałam odczytać to co lekarz napisał, ale nic z tego... :p (Lekarskie pismo... każdy wie o co chodzi xD).
W domu wylądowałam o 1:40. To na tyle o szpitalu.
Teraz jazdy....!
Na wstępie opisów jazd chcę Was poimformować, że od paru miesięcy jeżdżę też w piątki o 15:30 i, że od kiedy jestem na blogu nie opisałam Wam tylko 2 jazdy, jakie się odbyły. teraz mam zaległości, ale postaram się, w tym poście, wszystko nadrobić :D
Pamiętacie jak pisałam, że będę mieć Czułka? Okazało się, że jest Strzelec. Jazda odbyła się na małym placu. Gdy galopowałam, Artek wchodził Strzelowi w zad. Z początku Strzelec tylko lekko przyspieszał, ale jak już wałach wjechał mu w zad(dosłownie), Strzelec lekko drgnął i mnie poniósł. Zaczął pędzić jak strzała :p Artek, już bez jeźdźca, pogalopował do trawy... a ja dalej pędziłam. Po 3 okrążeniach nieustannego galopu zaczęłam już go szarpać za wodze. Trochę zwolnił i w końcu moja instruktorka weszła mu w drogę. Zatrzymał się. Wzięła mnie na lonżę. P. Magda (trzymając mnie na lonży), P. Angie i Julka K łapały Artka. W końcu go złapały. Dziewczynka wsiadła ponownie i oczywiście na lonży zaczęła kłusować. Ja (dalej na lonży) zaczęłam galopować. Dobra... to na tyle o tej jeździe.
Jazda na Tripku.
Jazda była cudowna. Byłam na białej hali. Nikogo oprócz nas nie było. W kłusie skakałam stacjonatę 20 cm, a w galopie drągi :D Byłam pozytywnie zaskoczona 😀😀😀
Kolejna jazda odbyła się tym samym wierzchowcu :D Zapowiadało się miło... ale cóż.. skończyłam na lonży galopując. Kolejna jazda też na C3PO. Miałam zastępstwo z P. Anią i trochę sobie pokrzyczała.... Ale jeśli chodzi o jazdę, to w kłusie krzyżak, a potem drągi, a w galopie nic. Znów byłam na białej i znów nikogo nie było, więc super :)
Dobra... teraz sobie uświadomiłam, że mnóstwo jest tych jazd dlatego wszystkie jazdy będę opisywać tak:
- Strzelec- Galop na małym placu
- Czułek- Torrr! Duuuużo galopu, Pani na Basiorze (P. Magdy koń), ja na Czułku :* Nawet w pewnym momencie wyprzedziliśmy Basiora :DDD
- Czułek- Ćwiczenia na czworoboku, mało galopu
- Strzelec- Dużo galopu, krzyżak 40 cm, raz z galopu, dwa razy z kłusa :)
- Strzelec- Hala pomarańczowa (największa, do zawodów), baaardzo duuużo galopu, nie było przeszkód, więc sobie nie poskakałam, ale nikogo nie było, więc cudownie :***
- Figaro- Hala biała, dość dużo galopu :) (Figaro to nowy kuc i jest najlepszy :3)
- Strzelec- Plac skokowy, stacjonata 40 cm
- Figaro- Plac skokowy, duuużo galopu, dużo skoków-40 cm (Po tej jeździe pani mi powiedziała, że zrobiłam duże postępy od zimy i od teraz będę się na Figaro przygotowywać do brązowej odznaki jeździeckiej :DDD ^^ Nie sądzę, żebym w tym roku zdawała, ale i tak jestem zadowolona :)
- Figaro- Plac skokowy, też dużo skoków-50 cm
- Strzelec- Plac skokowy, stacjonata 50 cm
- Figaro- Plac skokowy, dużo galopu, stacjonata 60 cm :))) (żeby nie było: Pani, gdy przeszłam do stępa, sama mi powiedziała, że tu jest 60 cm i jak na kuca to skok na brąz. :D)
- Figaro- Tutaj się troszkę rozpiszę, no więc były zawody i nie można było oczywiście iść na plac, miałam zastępstwo i pani Zosia, powiedziała, że na dużej hali jest walka o życie, więc poszliśmy na małą halę, a tam chyba ze mną 5 kucy, dobra prowadziłam zastęp, ale to i tak nic nie zmieniło, bo kłusuje sobie i kończę za ostatnim zadem i muszę się zatrzymać i czekać, aż mnie dogonią... a galop? Tylko dogalopowywanki haha :'D
- Figaro- tutaj też się rozpiszę, no więc: Stępem idziemy na plac i Figaro bał się kałuży i się dziwnie wykrzywiał, zaczęłam skracać wodzę i w tym czasie pani mi powiedziała, że mam wziąć ręce w dół, zrobiłam obie czynności i skręcił w bok, zagalopował, gnał w stronę toru, ja poleciałam na przedni łęk, on chwilę brykał i skakał, byłam totalnie zdezorientowana, poleciałam przez szyję, najpierw ręce, potem brzuch i na koniec nogi, widziałam tylko nad głową jego kopyta dalej galopujące, koszmarnie bolały mnie brzuch i plecy, po tym upadku, ale żyję :P Pani poszła po Figara, który już się zatrzymał, a ja poszłam usiąść na ławkę, instruktorka wsiadła na niego i próbowała coś zrobić, pobiegli na plac i tam chwile się jeszcze siłowali, po chwili pani zeszła i powiedziała, że na Figarze miały jeździć tylko osoby, które coś umieją, a nie Ci, którzy dopiero zaczynają. toś musiał mu mocno dać po buzi, bo boi się tego przytrzymania, tego, że zaraz ktoś go poszarpie. Ja jeszcze na chwilę wsiadłam i pokłusowałam, potem wróciliśmy do stajni, Pani sprawdziła mu zęby i od razu zadzwoniła do weterynarza :( Biedny kucyk :( Opowiadała o mojej jeździe przy dwóch instruktorkac i na koniec dodała, że Figaro próbował zrobić to samo z panią, tylko P. Magda nie spadła. Tak mi szkoda Figara...
Zdjęć i filmików nie będzie, może w innym pości, teraz nie chcą się załadować :( Przepraszam, że tak dawno nic nie wstawiałam... tak wyszło... :( Wiem, że fragment o szpitalu dział się bardzo dawno temu, ale napisałam go parę dni po, a cały czas tylko chodziło o jazdy.
Trzymajcie się! Papa!
Zoik^^
Biedny Figuś, ale post fajny ;)
OdpowiedzUsuńCo?
OdpowiedzUsuńBrązowa odznaka to 80 cm A dla kucow 70 cm...
Srebrna 100 cm a dla kucow 90 cm..
Nie mam na celu cie obrazić tylko czytam co pisze ja stronie Polskiego Związku Jeździeckiego
Wiem wiem :)
UsuńCo?
OdpowiedzUsuńBrązowa odznaka to 80 cm A dla kucow 70 cm...
Srebrna 100 cm a dla kucow 90 cm..
Nie mam na celu cie obrazić tylko czytam co pisze ja stronie Polskiego Związku Jeździeckiego
Co?
OdpowiedzUsuńBrązowa odznaka to 80 cm A dla kucow 70 cm...
Srebrna 100 cm a dla kucow 90 cm..
Nie mam na celu cie obrazić tylko czytam co pisze ja stronie Polskiego Związku Jeździeckiego